Szamanizm do dzisiaj wzbudza wiele
kontrowersji i niedomówień. Niekiedy kojarzy się z ekscentrycznym dziwakiem,
który ubrany w zwierzęce skóry, pogrążony jest w narkotycznym transie,
wyśpiewując pieśni, których znaczenia nie rozumie nikt i jedyne, co jest w
stanie wzbudzić, to uśmiech politowania. Lub też łączony z ruchem New Ages i
identyfikowany z takimi hasłami jak „każdy może być szamanem, jeśli tylko
wystarczająco w to uwierzy” bądź okrzykami o konieczności odbycia praktyk
szamanistycznych, jeśli tylko zapragniemy być szczęśliwi i pogodzeni z duchami
przodków. Jakkolwiek podchodząc do tego tematu, należy przyjrzeć mu się z
bliska i spróbować zrozumieć ten fenomen, zarówno naukowy, jak i społeczno-religijny.
Gdy podróżnicy z Europy Zachodniej
napotykali w najdalszych zakątkach świata praktyki o charakterze
szamanistycznym, okrzyknęli je „prymitywnymi” i „odrażającymi”.
Dziewiętnastowieczni misjonarze Thomas Arbousset i Francois Daumas nazwali je
wprost „wzywaniem diabła”, podobnie wypowiedział się, żyjący w siedemnastym
wieku, Francois du Perron, opisując praktyki religijne Irokezów z Ameryki
Północnej – „Wszystkie ich czyny podyktowane są przez diabła, który niekiedy
zwraca się do nich pod postacią kruka lub innego ptaka, a niekiedy pod postacią
płomienia albo zjawy.” Jakkolwiek by mówić o szamańskich zachowaniach, należy
zwrócić uwagę na to, że nigdy nie przechodziły bez echa. Waldemar Bogoras,
podróżując po Syberii w XX w. i będąc człowiekiem sceptycznie nastawionym, w
końcu musiał uznać szamańskie zdolności – jeśli nie magiczne, to przepełnione
sprytem i umiejętnościami, których nie mógł wytłumaczyć.
Sam termin „szamanizm” jest
wieloznaczny. Część badaczy chce zawęzić go do rodzimych praktyk religijnych,
występujących na Syberii. Dla innych z kolei łączy się z pierwotnymi,
prehistorycznymi wierzeniami i staje się równoznaczny z uniwersalną postacią
zachowania religijnego. Jednak zdecydowana większość identyfikuje szamanizm
jako technikę obrzędową, polegającą na wchodzeniu w trans, aby uzyskać
specjalne korzyści od duchów, z którymi mogą się porozumieć.
Jakkolwiek by przyjąć, jedno jest
pewne – aby szamanizm mógł istnieć, postać szamana – bądź szamanki – jest
kluczowa. To właśnie z tym wiąże się cały przekaz doktrynalny; osoba wybrana przez duchy i umiejąca się z
nimi porozumieć jest niezbędna.
Rola, którą pełni szaman, jest
trudna do określenia. Dzięki pomocy bytów nadludzkich uchodzić może za
uzdrowiciela, egzorcystę i proroka – oraz sprawować przy tym wiele innych
funkcji, które mogą być kojarzone jako „magiczne”. Dołączenie do tej grupy
duchownych zawsze wiąże się z elitarnością. Osoba predestynowana nie tylko musi
posiadać „wewnętrzne oko” i „być bliska duchom”. Niekiedy potrzebne jest i
błogosławieństwo człowieka, który już pełni szamańskie funkcje. Co ciekawe,
rzadko kiedy łączy się to z faktycznym udzielaniem nauk. Danuta Pękala-Gawęcka
w swoim tekście, opisującym przykład ujgurskiej szamanki z Kazachstanu, relacjonuje,
że błogosławieństwo kończyło się na słowach „Ja ciebie błogosławię, niczego nie
będę cię uczyć, to duchy będą cię prowadzić.” Jednak najistotniejszym elementem
dla młodego adepta jest przejście inicjacji. Bowiem nie tylko pomyślne jej odbycie
będzie świadczyło o tym, że jest się faktycznie godnym sprawowanej funkcji.
Głównym celem jest otworzenie zarówno umysłu, jak i pobudzenie zdolności, które
tkwią w neoficie.
Inicjacja musi wiązać się ze
skrajnymi warunkami. Niekiedy jest to całkowita izolacja i deprywacja
sensoryczna – brak światła, dźwięków i jakichkolwiek bodźców fizycznych. W
takim przypadku przyszły szaman powinien udać się do najgłębiej położonych
miejsc w jaskini i spędzić tam „należytą” ilość czasu. To jaki miał być to
okres zależało głównie od samego zainteresowanego. Miał on dotrzeć niemalże na
skraj załamania nerwowego i poczuć, że przemawiają do niego duchy. Z punktu
widzenia neuropsychologii deprywacja jest szkodliwym zjawiskiem. Ludzki mózg
nieustannie odbiera sygnały ze świata zewnętrznego i je analizuje. Gdy jest
takich pozbawiony, zaczyna tworzyć własne, nieprzystosowany do występujących
warunków. W efekcie takich powstają bardzo silne omamy, tracony jest kontakt z
rzeczywistością. Gdy podobny eksperyment przeprowadzono w XX w., zamykając
ludzi z wyciszonych, pustych i ciemnych pokojach, część z nich bardzo szybko
zaczęła twierdzić, że „pośród tej ciszy i ciemności usłyszały głos Boga”. Co
istotne, nie było to euforyczne, religijne doświadczenie, ale traumatyczne i
przerażające.
Inicjację łączono nie tylko z izolacją i brakiem bodźców; ale także z brakiem żywności czy ruchu. Niekiedy przeciwnie – zainteresowany był zmuszony do ogromnego wysiłku fizycznego poprzez kilkudniowy taniec. Diuchad Kostiorkina, szaman Nganasanów, wspominając swoją inicjację, opowiada o tym, że „ (…) prowadzony byłem przez różne ciemne miejsca, gdzie wrzucano mnie to w ogień, to w wodę. Pod koniec trzeciego roku stałem się martwy dla świata, a moje ciało leżało w bezruchu przez trzy dni. (…) W czasie tych trzech dni, kiedy ludzie na ziemi myśleli, że umarłem, przeszedłem inicjację.”
Część naukowców w tej praktyce
religijnej doszukuje się psychopatologii. Za szamanów bowiem mają uchodzić głównie
osoby chore; schizofreniczne, skrajnie nadpobudliwe, epileptyczne czy ze
stanami depresyjnymi. Psychiatra amerykański, John Weir Perry opublikował
zbieżności między schizofrenikami a szamanami; związane przede wszystkim z
dualistycznym podziałem świata, koncentrowaniu się na idei centrum,
psychicznej regresja – czyli powrót do czasów wcześniejszych, najczęściej do
dzieciństwa, łona matki czy raju – nadmierne pobudzenie religijne bądź
seksualne. Szybko jednak skonfrontowano się z tymi tezami i oddalono koncepcję
„szamanów-schizofreników”. Wiązało się to z wnikliwą analizą, przy której
wyłoniono różnice między wizjami religijnymi a schizofrenicznymi. Dotyczyły one
przede wszystkim podejścia i przekazu, który w sobie nosiły. Halucynacje osób
chorych były przede wszystkim słuchowe, niszczące, o charakterze
dezintegrującym osobowość, jeśli ukazywały się w nich osoby, to były to wrogie
jednostki, których pacjenci nie umieli zidentyfikować. Z kolei imaginacje
szamanów łączyły się ze wzrokowym postrzeganiem, które pozytywnie wpływały na
psychikę, osoby w nich występujące były postaciami pozytywnymi i
rozpoznawalnymi, udzielającymi porad czy informacji, a sami zainteresowani byli
w stanie szybko odróżnić wizje od świata realnego. Badacze tacy jak L. B Boyer
czy A. P Elkin wyraźnie sprzeciwiają się łączeniem defektów umysłowych ze
sprawowaniem funkcji szamańskich; nadpobudliwość szamanów jest związana z
kontekstem kulturowym, gdzie wręcz oczekuje się takich zachowań. S. Nadel także
dodaje „Nie ma szamanów, którzy w życiu codziennym byliby jednostkami
amoralnymi, neurastenikami, paranoikami. Jeśliby tacy byli, uznano by ich za
szaleńców i pozbawiono kapłańskiego prestiżu”.
Kolejnym, bardzo charakterystycznym
elementem szamanizmu jest konieczność wejścia w trans. W ten stan można wejść
poprzez zażywanie substancji psychotropowych, wspomnianą już deprywację
sensoryczną, długotrwałe posty, wyczerpanie fizyczne, poddanie ekstremalnym temperaturom
czy samookaleczeniom, długotrwała medytacji czy modlitwie. Oczywiście,
najbardziej popularnym i rozpowszechnionym sposobem jest zażycie substancji
halucynogennych. Zawarte są one w licznych roślinach – maku opiumowym, konopiach
indyjskich, sporyszu, tojadzie,
muchomorze czerwonym, psylocybach i wielu, wielu innych.
Etapy
transu są trudne do rozgraniczenia; szybko przechodzi się od jednego do
drugiego – jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że stanowią nierozerwalną
całość. Pierwszym z nich jest dostrzeganie form geometrycznych. W ten sposób
interpretuje się prehistoryczne piktogramy czy ornamenty. Analizując te symbole
dokonano bardzo ciekawego eksperymentu.
Ryc. 1. Wyniki eksperymentu
stymulacji gałek ocznych pilotów w latach 40’ XX w.
M. Dybowski.
Ryc.
2. M. Dybowski
W
latach 40’ XX w. postanowiono poddać stymulacji gałek ocznych pilotów samolotów
wojskowych. Użyto w tym celu prądu o niskim natężeniu. Sami zainteresowani
mieli narysować to, co widzą (ryc. 1-2, gdzie w przypadku ryc.1 w kwadratach
pionowych zarejestrowano wizje poszczególnych osób). Zastawiono to z figurami
geometrycznymi, które dostrzegają szamani w czasie swojego transu oraz
rysunkami, które wtedy tworzą (ryc. 3-4).
|
|
Dostrzegalne jest niesamowite
podobieństwo. Wnioski oparto nie tylko na podsumowaniu, że ludzki mózg nie jest
w stanie stworzyć nowych wzorów i bez względu na to, ile osób doświadcza
widzenia prostych form geometrycznych, są one praktycznie takie same,
zaczerpnięte z otaczającej rzeczywistości. Bardziej interesujące jest to, że
szamanizm niemalże od samego początku istnienia człowieka, kształtował jego
poczucie estetyki i postrzeganie świata, w tym miejsce artysty w społeczności
oraz poza nią.
Sztuka
scalała grupę i pozwalała na samoidentyfikację. Warte przypomnienia jest także
to, że języki pierwotne nie zawierały pojęć abstrakcyjnych, bądź też
występowało ich niesamowicie mało. Wiedząc, że język kształtuje społeczeństwo i
oddaje jego mentalność, śmiało można założyć, że brak pojęć abstrakcyjnych
równał się braku abstrakcji w przedstawieniach artystycznych. Odzwierciedlano
to, co było widzialne – czy na jawie, czy w wyniku zażycia substancji
psychoaktywnych. Te same ornamenty pojawiają się na przedmiotach codziennego
użytku; na ceramice, broni, narzędziach czy ozdobach. Z początku wiązały się z
elitami, z czasem upowszechniły się tak bardzo, że zapomniano o ich początkowym
znaczeniu. Cywilizacje wyrosły w poczuciu estetyki, które wykształtowały
społeczeństwa pierwotne; geometria w wizerunkach mogła zostać uznana za
„ładną”, bo to stale rysowała kasta szamańska – czyli kapłani, jeśli
przyjmiemy, że to właśnie szamanizm jest pierwotną formą zachowania religijnego.
Idąc
tym tropem, dalsze stany transu wiążą się z dostrzeganiem istot, które są
hybrydami zwierząt i ludzi. Liczne przedstawienia z okresu paleolitu – z
jaskini Chauveta, Trois–Freres, Altamirze czy Castillio – dowodzą, jak ogromny
wpływ miało to w kształtowaniu się nie tylko świadomości.
|
Całe
zbiory mitów i wierzeń są oparte o tego typu właśnie połączenia. Wszyscy
dorastaliśmy w czasach, kiedy naszą fantazję przepełniały nadnaturalne stwory i
pomocne duchy. Część z nich nie tylko zachowała się w religiach; ale i
popkulturze, tkwiąc w niej do dziś.
Tym
samym szamanizm stał się nierozerwalnym elementem niemalże każdej kultury. Nie
tylko w postaci funkcjonujących zachowań wśród części społeczeństw czy New
Ages’owskiej wizji świata. Stanowi podstawę naszego dziedzictwa intelektualnego
w zakresie sztuki.
Bibliografia
F.
Bowie, Antropologia religii.
Wprowadzenie, Kraków, 2008.
J.
Clottes, D. Lewis-Williams, Prehistoryczni
szamani. Trans i magia w zdobionych grotach, Warszawa, 2001.
T.
Gralak, Czy Celtowie mieli duszę?,
red. B. Gediga i inni, Europa w okresie
od VIII w. przed narodzinami Chrystusa do I wieku naszej ery, Wrocław,
2016.
T.
Gralak, Skeumorfizm – jeden z kluczy do
poznania sztuki pradziejowej, red. B. Gediga i inni, Inspiracje i funkcje sztuki pradziejowej i wczesnośredniowiecznej,
Wrocław, 2018.
D.
Penkala-Gawęcka, Wybrańcy duchów, czyli
jak zostać szamanem. Na przykładzie ujgurskiej szamanki z Kazachstanu, [w:]
Lud, t. 85, 2001.
A.
Szyjewski, Szamanizm, Kraków, 2005.
.
Nie czytałam tak ciekawych postów o szamaniźmie na blogerze. Wygląda na to, że motyw ten ponownie stał się popularny w literaturze.
OdpowiedzUsuńMega wpis (kolejny zresztą). Z radością będę dalej odwiedzać tą witrynę.
OdpowiedzUsuńMiło nam ☺️ Dziękujemy i zapraszamy na kolejne wpisy ☺️
Usuń